A teraz idziemy na jednego

 Święta i Sylwester to okres spotkań w gronie rodziny i znajomych. To też dobre okazje do celebracji i wznoszenia toastów. Ani w lampce wina, ani w kieliszku wódki nie ma nic złego – wszystko jest dla ludzi. Pod warunkiem, że kierowani błędnymi przekonaniami, nie próbujemy przy tym usprawiedliwiać kolejnej lampki i kolejnego kieliszka.

 

Zaczynają się święta czyli okres rodzinnych i towarzyskich spotkań. W wielu domach nie obejdzie się bez alkoholu i nie ma w tym nic złego. Warto jednak pamiętać, że o przekroczenie cienkiej, czerwonej linii nietrudno, zwłaszcza gdy zabawie towarzyszą błędne, choć powszechnie powtarzane zasady spożywania.

Jedni wierzą, że przed upojeniem uchroni ich mocna głowa, inni, że syty posiłek, jeszcze inni twierdzą, że wystarczy nie mieszać różnych alkoholi. Przekonania niby nieszkodliwe, ale w rzeczywistości mogą prowadzić do błędnych ocen i nieprzemyślanych decyzji. Bo tak naprawdę to tylko próba usprawiedliwienia kolejnej lampki wina lub kolejnego kieliszka wódki.

Stan upojenia alkoholowego nie zależy od tego, jakie napoje alkoholowe pijemy, ale ile wypijemy czystego alkoholu w nich zawartego. Każdy alkohol zawiera tą samą substancję – etanol (alkohol etylowy). Nie ma też znaczenia, czy pijemy tyko piwo, tylko wino, tylko  napoje spirytusowe, czy też mieszamy ze sobą różne alkohole. Liczy się, ile czystego alkoholu dostarczymy do organizmu.

Panuje też powszechne przekonanie, że po tłustym posiłku organizm trawi alkohol lepiej. Tymczasem syty posiłek jedynie spowalnia moment wchłaniania alkoholu w przewodzie pokarmowym. Obecność pokarmu w żołądku opóźnia szybki transport etanolu  do jelita cienkiego, gdzie alkohol jest wchłaniany w szybszym tempie. W efekcie stężenie alkoholu we krwi rośnie wolniej, a objawy upojenia pojawiają się później. Nie oznacza to, że jedzenie neutralizuje działanie etanolu albo spowoduje, że „zniknie” on z organizmu. Organizm nadal musi go metabolizować.

Wbrew obiegowej opinii, alkohol nie jest skutecznym sposobem na rozgrzanie organizmu. Uczucie ciepła po alkoholu wynika z rozszerzenia naczyń krwionośnych i zwiększonego przepływu krwi tuż pod skórą, a nie z realnego ogrzania. W efekcie, podczas picia alkoholu ciało traci ciepło jeszcze szybciej, sprzyjając wychłodzeniu, szczególnie zimą.

I ile wcześniejsze przekonania mogą spowodować najwyżej gigantycznego kaca, o tyle wiara, że po alkoholu kawa stawia na nogi, bywa niebezpieczna. Kawa może chwilowo zwiększyć koncentrację i zmniejszyć senność, ale nie neutralizuje obecności alkoholu w organizmie ani nie przyspiesza jego metabolizmu. Ten proces zachodzi wyłącznie w wątrobie i - niezależnie od ilości wypitej kawy – zawsze trwa od kilku do kilkunastu godzin. Lepsze samopoczucie po kofeinie nie oznacza trzeźwości, a co najważniejsze, nie poprawia zdolności prowadzenia samochodu.

W wreszcie błędem jest postrzeganie piwa jako alkoholu „lżejszego”. Wiele osób wypija w ten sposób  znacznie większą ilość jednostek alkoholu, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. A wystarczy zapamiętać proste równanie: półlitrowe piwo 5% = dwa kieliszki wódki 40% po 30 ml = dwie lampki wina 12% po 100 ml. Każda porcja to około 20 gramów czystego alkoholu.

Nie szukajmy usprawiedliwień. Bawmy się tak, by na drugi dzień pamiętać z kim, gdzie i jak.

 

 

 

24.12.2025
Twój komentarz:
Ankieta
Czym są dla ciebie święta Bożego Narodzenia?
| | | |