W grudniu królem polskich stołów staje się karp. Wiele osób ma swoje sprawdzone sposoby oceny świeżości ryby, ale w pośpiechu i zalewie produktów łatwo stracić czujność. Tymczasem nie bez znaczenia jest, czy karp z wizytą do nas wpadł pokonując tysiące kilometrów czy żył sobie wcześniej szczęśliwie w pobliskim stawie. Przecież smak, zwłaszcza w święta, ma znaczenie.
W okresie przedświątecznym, wśród błyszczących alejek sklepowych i licznych promocji, w pośpiechu i ferworze zakupów tracimy zdrowy rozsądek i wyłączamy myślenie. Niedobrze, bo właśnie wtedy celem wielu osób staje się karp – król wigilijnych stołów. Warto, by ryba rzeczywiście trafiła na stół, a nie do kosza na odpadki. A to może się zdarzyć gdy nie będziemy czujni. Kupując karpia w sklepie, jeśli ktoś zerka na etykietę to głównie po to, by sprawdzić termin przydatności do spożycia. Ale z etykiety wyczytać można także wiele innych, przydatnych informacji dotyczących jakości ryby. Choćby tych o miejscu produkcji lub hodowli. Ryba pochodząca z polskiej hodowli zawsze oznaczona będzie certyfikatem „Produkt Polski”, informacją „wyhodowano w Polsce” lub logotypem Organizacji Producentów Polski Karp. Ryba pochodząca spoza niej takich oznaczeń posiadać nie będzie.
Równie ważna jest wiedza, czy ryba była wcześniej zamrożona. Jeśli na etykiecie widnieje określenie „produkt rozmrożony”, jej świeżość staje się problematyczna i na pewno nie wolno jej ponownie mrozić. Bo re-freshing to nic innego jak proces zamrożenia, a następnie rozmrożenia ryby, stosowany najczęściej w przypadku produktów, które muszą pokonać tysiące kilometrów zanim trafią do sklepów. Ryby – w tym karpie sprowadzane spoza UE – zamrożone nie psują się w transporcie, a po dotarciu do miejsca sprzedaży są rozmrażane tuż przed wyłożeniem do sklepowych lad. A na ladzie wyglądają świeżo i kusząco, choć mają za sobą wieloetapową drogę. Informacja o wcześniejszym zamrożeniu a następnie rozmrożeniu musi znaleźć się na etykiecie lub na tablicy informacyjnej przy stoisku i warto pamiętać, by to sprawdzić. Po rozmrożeniu taka ryba ryba ma bardzo krótki termin przydatności.
Najpewniejsze będzie kupno karpia z polskiej hodowli. Można go nabyć nie tylko w sklepach, ale też bezpośrednio w gospodarstwach rybackich. Taka ryba trafia na stół w myśl zasady„ze stawu na talerz”. Porządne i szanujące się gospodarstwa rybackie prowadzone są w sposób bliski naturze: karp dorasta przez trzy lata w przestronnych, czystych stawach i żywi się wyłącznie naturalnym pokarmem oraz zbożem, dostarczanym przez rybaków. Nie ma w niej antybiotyków i hormonów wzrostu ani metali ciężkich, na skażenie którymi narażone są ryby morskie. Każda hodowla odbywa się pod ścisłą kontrolą weterynaryjną, a świeżość ryby wynika już z samego krótkiego łańcucha dostaw. Jej część można wtedy bez obaw zamrozić, by wykorzystać po świętach. Świeży karp powinien mieć przejrzyste, lekko wypukłe oczy, wilgotną skórę o jednolitym kolorze, delikatny, wodny zapach oraz sprężyste mięso, które po naciśnięciu wraca do pierwotnej formy. Sprawdzajmy więc co jemy, bo przecież smak ma znaczenie.