A bodaj cię święty Walenty...

Kiedy w 1992 roku Nina Kowalewska, ówczesna szefowa polskiej filii Harlequina próbowała zachęcić z ekranów telewizorów do obchodów także w Polsce święta zakochanych, nie przypuszczała zapewne, że Walentynki przyjmą się w naszym słowiańskim kraju tak chętnie i tak szybko. Wystarczyło kilka lat, aby zamiast słynnej Walentyny i jej twista (dla młodszych czytelniczek - radziecka kosmonautka, pierwsza kobieta w kosmosie), pojawił się Walenty i Dzień Zakochanych. Nie da się jednak ukryć, że to skądinąd sympatyczne samo w sobie święto, przybrało formę zgoła trudną do zniesienia.

Walentynki wprowadzają w stan podwyższonej gotowości najpierw producentów, a zaraz potem kupców. Na długo przed 14 lutego, udekorowane koniecznie na czerwono sklepy, zachęcają do zakupów i pojawiają się pierwsze zwiastuny Walentynek - ozdobne kartki z amorkami, zdjęcia całujących się par, gołąbki, różyczki, serduszka. A z każdym kolejnym dniem jest tylko gorzej - w księgarniach romansidła w specjalnych, "walentynkowych" opakowaniach, bombonierki w kształcie serca, miłosne telenowele w telewizji, romantyczne, w promocyjnej cenie kolacje dla dwojga w restauracjach, zniżki dla par na walentynkowych seansach w kinie, walentynkowe koncerty i dyskoteki. Kto żyw rusza do tej miłosno - handlowej gry - jubilerzy, producenci płyt, perfum, słodyczy, kubków, świec i tysiąca innych, w lepszym lub gorszym guście gadżetów. I oczywiście nieśmiertelne misie, które bezlitośnie wykorzystywane są przy każdej możliwej okazji. Wszystko czerwone i koniecznie z napisem "kocham cię" w każdym języku świata. To dzień, w którym sprzedać można wszystko: kiczowate pluszowe poduszki w kształcie serca, czerwoną pościel, bieliznę, ramki do zdjęć z motywem miłosnym, pierścionki, czekoladki, jednym słowem to, na co przez cały rok nikt nawet nie spojrzy. Byleby odpowiednio zareklamowane, opakowane albo chociaż tylko ozdobione. Kwiaciarnie reanimują kwiaty, a producenci opróżniają magazyny.

Nie należy chyba jednak dziwić się zbytnio temu szaleństwu, które nagle dopada ludzi nawet, zdawałoby się, rozsądnych na co dzień. Święty Walenty jest wszak głównie i przede wszystkim patronem chorych na epilepsję, chorobę którą kiedyś uznawano za opętanie. Trudno dociec, czy dzisiaj źródło owego opętania tkwi w miłości, czy w szale zakupów. Tak czy siak musi tu pokutować niegdysiejsza klątwa: "Bodaj cię świętego Walentego niemoc dopadła", albo jeszcze gorsze - "A bodajże cię święty Walenty ciskał". I najwyraźniej ciska...
26.02.2010
Twój komentarz:
Ankieta
Czy wiesz, na kogo oddasz głos w drugiej turze wyborów?
| | | |