Pomalu, a jeszcze raz! - Małżeństwo jest jak paprykarz szczeciński

Teatr oglądany od strony kulis jest, albo przynajmniej wydaje się nam, widzom, ciekawszy niż ten widziany z wygodnego fotela na widowni. Choćby z tego tylko powodu przyjemnie oglądało się spektakl o perypetiach czwórki aktorów, którym nic nie wychodzi, poza może spożywaniem alkoholu.

Nie tylko nam się nic w życiu nie udaje – aktorom czasem także. Perypetie czwórki aktorów, którym wszystko przeszkadza w przygotowaniu premiery oglądaliśmy w spektaklu „Pomalu, a jeszcze raz” przygotowanym w Teatrze Capitol w Warszawie.
Wszystko zaczyna się od tragedii – śmierci reżysera i koniecznością znalezienia zastępcy i następcy na krótko przed premierą. Proszę się jednak nie obawiać, „Pomalu, a jeszcze raz” to lekki i rozrywkowy spektakl, chwilami bardziej nawet z kabaretu niż z teatru.
Ponieważ tercet polskich aktorów uzupełnia mieszkający w czechach Słowak przedstawienie jest również okazją do zaprezentowania i obśmiania narodowych stereotypów – np. dotyczących języka sąsiadów.
Tekst daje również aktorom, a zwłaszcza aktorkom szansę zaprezentowania talentów i umiejętności wokalnych. A gdy obydwie panie – Hanna Śleszyńska i Olga Bończyk zaczynają śpiewać, zapewniam, że jest czego posłuchać.
Jeśli przyjąć, a przyjąć trzeba, ze w teatrze nie musimy wyłącznie wadzić się z Bogiem, rozważać kondycję naszej cywilizacji i ludzkiej natury, ale czasem chcemy się też po prostu zabawić i miło spędzić czas, na pewno można to zrobić na spektaklu wyreżyserowanym przez Roberta Talarczyka.
Dowcipne, śmieszne, a przy tym inteligentne przedstawienie.
16.10.2009
Twój komentarz:
Ankieta
Czy wiesz, na kogo oddasz głos w drugiej turze wyborów?
| | | |