„Kamienie w kieszeniach” - Opowieść o wiecznych marzeniach

To wszystko mogłoby się wydarzyć wszędzie. W sztuce Marie Jones dzieje się w Irlandii, ale przecież równie dobrze wielki świat może zawitać i do polskiej wsi. A marzenia o tym, by go dotknąć, a może nawet chwilę w nim pomieszkać są wszędzie takie same. Kolejna mądra komedia, a raczej tragikomedia na tarnowskim festiwalu.

Teatr da się robić bez wielkiej scenografii i wysublimowanej muzyki. Na scenie dwóch aktorów i kilkanaście postaci. Już samo to wystarczyłoby, aby ciepło mówić o spektaklu kamienie w kieszeniach” w wykonaniu Bartłomieja Kasprzykowskiego i Szymona Sędrowskiego. Inny sposób mówienia, nieco inny strój, trochę inny sposób poruszania się i na scenie widzimy inną postać. Można oczywiście powiedzieć, że na tym właśnie polega zawód aktora. Warto jednak czasem nie tylko słuchać opowieści na ten temat, ale i obejrzeć samemu potwierdzenie faktu, że aktorstwo to coś więcej niż prowadzenie głupich dialogów na planie jeszcze głupszych seriali.
Ale nie tylko o kunszt aktorów w tym przypadku się rozchodzi. Mamy bowiem w „Kamieniach w kieszeniach” zderzenie dwóch rzeczywistości. Jakie to stare i banalne - w poukładany lepiej lub gorzej świat „zwyczajnych” ludzi wdziera się nagle świat wielkich, sławnych i bogatych. To się może wydarzyć wszędzie – w Irlandii, Polsce, gdzie tylko możemy sobie wyobrazić. Ci drudzy przyjechali kręcić film, ci pierwsi mają okazję trochę dorobić statystując na planie, ale przede wszystkim dotknąć czegoś, co było do tej pory bardziej odległe niż geograficzne antypody. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, można marzyć o spotkaniu sam na sam z amerykańską aktorką, ale można przecież samemu chcieć zostać gwiazdą kina, albo przynajmniej współautorem filmu. I po raz kolejny okazuje się, że człowiek nie powinien patrzeć prosto w słońce.
To nie jest, a na pewno nie musi być, opowieść o tym, że show biznes może zniszczyć człowieka, a fakt ten wyciska nam łzy z oczu. Wolę widzieć „Kamienie w kieszeniach” jako opowieść o ludzkich marzeniach. Zgoda – banalną aż do bólu, ale uniwersalną.
To komedia, choć im bliżej końca, tym mniej nam do śmiechu. A jednak bardzo na miejscu na festiwalu komedii.
16.10.2009
Twój komentarz:
Ankieta
Czy wiesz, na kogo oddasz głos w drugiej turze wyborów?
| | | |